OPTYMIŚCI żyją dłużej
Podczas rozmowy z jedną z dyrektorek szkoły usłyszałam o licznych kontrolach, jakie mają miejsce między innymi w jej szkole. Przypomniała mi się moja historia sprzed lat, gdy pełniłam funkcję dyrektora szkoły. Kontrole w mojej placówce odbywały się z niespotykaną częstotliwością. Każda kontrola wywołuje emocje, rodzi stres. Podejście jednak do czynności kontrolnych prowadzonych przez jednostkę nadrzędną, SANEPID, Urząd Skarbowy, ZUS może być różne.
Jako dyrektor mogłam przyjąć postawę osoby, która wyobraża sobie najgorsze:
*celowe działanie, aby usunąć mnie ze stanowiska, bo pewnie ktoś już na nie czeka
*złośliwość pracowników instytucji kontrolującej
* niechęć do mojej osoby z racji braku przynależności do jedynej słusznej partii (dawne czasy), itd.
Takie podejście do kontroli byłoby powodem gorszego nastroju, dużego stresu. Pewnie upatrywałabym najgorszego. Wyobraźnia podpowiadałaby mi, że otrzymam najgorsze z możliwych zalecenia pokontrolne.
Myśli „mrówki” nie pozwoliłyby mi na zajęcie się czymś innym. Jedna mrówka-jedna natarczywa myśl to nie problem, ale całe mrowisko już tak! W konsekwencji negatywnego myślenia pogorszyłby się stan mojego zdrowia psychicznego i fizycznego.
Mogłam przyjąć inną postawę – postawę osoby, która permanentne kontrole widzi w jaśniejszym świetle. Uważa je za konieczne, są dla niej wyzwaniem, które może pokonać. Mogłam sobie powiedzieć „kontrolują najlepszych”, „dla własnej wygody urzędnicy kontrolują moją placówkę, gdzie jest wszystko w porządku, bo dzięki temu sami unikają problemów”, „co może się stać poza zaleceniami, oni też muszą się czymś wykazać”.
Dzięki takiej postawie wiedziałam, że kontrola to zjawisko przejściowe, które trzeba przeżyć. Nawet po uwagach pokontrolnych wszystko wraca do swojego rytmu, odzyskuje właściwą energię. Takie podejście nie szkodzi zdrowiu.
Pokazałam dwie postawy wobec trudnych zjawisk: pesymistyczną i optymistyczną. Warto pamiętać, że sposoby myślenia nie są niezmienne.
Każdy ma wpływ na to, jaki sposób myślenia przyjmie, to jedno z odkryć psychologii ostatnich 30 lat. Wiadomo już, że:
* nie jesteśmy determinowani tylko przez środowisko, w którym żyjemy
* nie kierują nami wyłącznie nierozwiązane konflikty z dzieciństwa – jak uważali Freudyści
* nasze zachowania nie powtarzają się tylko wtedy, gdy otrzymują pozytywne wzmocnienie (teoria F. Skinnera)
Powszechnie wiadomo, że postawa jaką przyjmujemy, wpływa na nasze zachowanie.
PESYMISTA często staje się bezradny, zdaje się na los, składa własne życie w cudze ręce „przecież i tak nic nie mogę”, „niepowodzenia spadają na mnie z mojej winy”. Może dotknąć go depresja. Według M. Seligmana depresja jest skrajną postacią pesymizmu. A może istnieje sposób aby oduczyć się pesymistycznego patrzenia na świat?
OPTYMISTA traktuje pojawiające się zdarzenia jako wyzwania, sprawy na które ma wpływ : „jest problem trzeba go rozwiązać”.
Warto dowołać się do 30-letnich badań z udziałem 447 osób, które przeprowadzono w klinice Mayo Clinic. Naukowcy odkryli, że:
– ryzyko przedwczesnej śmierci u optymistów jest o 50% niższe niż u pesymistów
– optymiści mają mniej problemów zdrowotnych, rzadziej odczuwają ból
– mają większy poziom energii i zwykle są spokojniejsi, nastawieni pokojowo, są szczęśliwsi
Według dr Davida R. Hamiltona
„Jednym z powodów, dla których pozytywne nastawienie jest tak istotne jest to, że stymuluje ono układ odpornościowy, a co za tym idzie zdolność do zwalczania choroby”
Jaki płynie stąd wniosek?
Jestem przekonana, że wydarzenia życiowe nie decydują o naszym szczęściu lub zdrowiu lecz nasze do nich podejście, nasze nastawienie!
Warto więc poświęcać uwagę temu co mamy, a nie co mają inni.
Jeżeli od dzisiaj zaczniesz koncentrować się na jasnej stronie życie, a problemy będziesz traktować jak sprawy do załatwienia, to masz szansę żyć dłużej, zdrowiej i przyjemniej.
Czy warto podjąć to wyzwanie?