Wspieram? Wspieram!

Czy to takie oczywiste – wspierać innych ludzi?
Zacznijmy od tego czym nie jest wsparcie. Wsparcie to nie pouczanie, doradzanie, wskazywanie rozwiązań, dopingowanie do działań które nam wydają się słuszne. A jednak bardzo często mówimy osobie będącej w potrzebie: dasz sobie radę, ja też przez TO przeszłam, nie jesteś jedyna w takiej sytuacji, itp. Pouczamy: ja na Twoim miejscu zrobiłabym tak …, uprzedzałam ale ty szłaś w ten związek jak w dym i teraz cierpisz; kiedy wreszcie zrozumiesz, że inni wiedzą lepiej. Używamy imperatywów : nigdy nie słuchasz innych, zawsze robisz po swojemu.
Robimy tak, bo prawdopodobnie nie umiemy inaczej, nie znamy innych sposobów, chcemy „dobrze” dla drugiej osoby.
Pewnego dnia znajoma poprosiła mnie o rozmowę. Okazało się, że ma raka. Opowiadała o wsparciu jakie otrzymuje od męża, dzieci i rozczulała się nad tym faktem. Jednak odczuwałam, że nie przyszła po to, aby mi o tym opowiedzieć. Gdy zapytałam o rodzeństwo i rodziców – jak oni podchodzą do jej choroby, wtedy rozpłakała się. Powiedziała, że od bliskich jej braci i ojca usłyszała: nie tylko Ty masz raka, takich osób są tysiące. Nie rób z tego tragedii.
Myślę, że na tym etapie rozmowy wysłuchanie jej było najważniejszym elementem wsparcia. Następnie zapytała Dlaczego oni są tak nieczuli, przecież ja walczę o życie, a oni to bagatelizują?
Co można było odpowiedzieć? Przecież nie siedzimy w głowach innych ludzi.
Odpowiedziałam: Być może uważają, że te słowa obniżą wagę problemu, i są pocieszeniem dla Pani. Usłyszałam: ale tak nie jest! Mnie to przygnębia!
Jak widać to co dla nas może byłoby dobre nie musi być dobre dla innych. Bliscy zrobili to co uważali za najlepsze, próbowali dać wzmocnienie, wesprzeć w jedyny sposób jaki znali.
Teoretycznie byłoby dobrze w takiej sytuacjach powiedzieć o swoich emocjach: czuję przygnębienie gdy mówisz, że inni też choruję, a ja z tego robię tragedię. Proszę cię o zrozumienie – walczę o życie i potrzebuję waszej czułości, opieki a nawet pomocy gdy wracam ze szpitala.
Praktycznie gdy czujemy brak zrozumienia zamykamy się w sobie, czujemy złość, a nawet gniew. Nie stać nas na konstruktywny dialog.
Dlatego dopiero pokazanie prawdopodobnego powodu takiego zachowania jej bliskich zmniejszyło poczucie smutku i żalu. To inni tak mogą rozumieć mój problem? Właśnie Tak! Ta osoba postanowiła nawet porozmawiać z bliskimi celem uświadomienia im tego, co dla niej jest ważne, co ją wspiera.
Stworzenie klimatu dającego poczucie bezpieczeństwa, wysłuchanie, uświadomienie faktu – każdy z nas prawdopodobnie rozumie problem inaczej – jest dobrą drogą do działania nazywanego WSPARCIEM.
A czasami, aby wesprzeć wystarczy:
- być dostępnym o dowolnej godzinie dnia czy nocy
- poczęstować herbatą, zapalić świecę i stworzyć przyjazną atmosferę
- dać kilka emocjonalnych „głasków”
- zapytać „jak mogę Ci pomóc?”